Maj, 2011
Dystans całkowity: | 208.72 km (w terenie 27.20 km; 13.03%) |
Czas w ruchu: | 11:36 |
Średnia prędkość: | 17.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.30 km/h |
Suma podjazdów: | 1490 m |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 52.18 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Niebiańskie widoki na Mt Nebo
-
DST
76.79km
-
Czas
04:23
-
VAVG
17.52km/h
-
VMAX
54.90km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Podjazdy
930m
-
Sprzęt Specialized Rockhopper Expert
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku latach od kupna mapy parku, w końcu wybraliśmy się (ja i Żyła) do Brisbane Forest, żeby zdobyć Mt Nebo.Brisbane Forest Park
© kosiasz
Pierwszy odcinek przez miasto zajął nam godzinę (jeszcze odprowadziliśmy Adama do pracy), postój zrobiliśmy w Punkcie Informacyjnym w The Gap. Nie udało nam się znaleźć drogi pożarowej więc pierwsze kilometry mięliśmy zrobić asfaltem i później poszukać zjazdu do lasu. Gdy wypatrzyliśmy drogę w lesie, była ona tak stroma, że musielibyśmy dłużej prowadzić rowery niż jechać więc zostaliśmy na asfalcie.Samford Valley
© kosiasz
Po drodze zrobiliśmy postój na McAfees lookout, niestety widok był słaby więc po chwili pojechaliśmy dalej. Po kolejnych kilku kilometrach trafiliśmy na degustację win, w której wzięliśmy udział, tzn napiliśmy się jakiś soków, jeden miał być dobry dla astmatyków i dodatkowo dodawać sił, dobre przed kolejnymi kilometrami podjazdu.Trochę wina na zmęczenie?
© kosiasz
Następny postój to Jollys lookout, o którym słyszeliśmy, że są tam piękne widoki i faktycznie nie mogliśmy być zawiedzeni.Odpoczynek na Jollys Lookout
© kosiaszJollys Lookout
© kosiasz
Po kolejnych 2-3 km był już szczyt, ale gdyby nie tabliczka to byśmy go nawet nie zauważyli. Droga na szczyt
© kosiaszMt Nebo
© kosiasz
W pobliskiej kawiarni uzupełniliśmy spalone kalorie i Pedro zaproponował zmiany w drodze powrotnej. Droga zamiast przez Brisbane Forest, poprowadziła przez dolinę Samford Valley.Mt Nebo Rd
© kosiasz
Przejechaliśmy ok 5km zamkniętym Goat Track, przeżyliśmy więc nie jest tak niebezpiecznie jak znaki sugerowały.Wjazd na Twoją odpowiedzialność
© kosiaszBrisbane Forest
© kosiaszDroga jak ser szwajcarski
© kosiaszGoat Track
© kosiasz
Po zjeździe na dół powrót do Ferny Grove, gdzie myślałem, że będę musiał złapać pociąg z powodu bólu w kolanie, ale ostatecznie przejechałem z Piotrkiem również te ostatnie 15km.Samford Valley
© kosiasz
PS. Wpisy z ostatniego miesiąca będę starał się jak najszybciej uzupełnić.
Kategoria Australia
White Rock - Spring Mountain
-
DST
11.20km
-
Teren
11.20km
-
Czas
00:48
-
VAVG
14.00km/h
-
Sprzęt Specialized Rockhopper Expert
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj tak jak ostatnio w planie mielismy wypad pod Ipswich, ale znowu nastapila zmiana, i znowu na White Rock Park. Tym razem udalo nam sie tam dojechac.
Razem z nami (ja i Pedro) pojechala Marta. Po krotkich poszukiwaniach odpowiedniej drogi ok 1 dotarlismy do celu. Tam szybko wskoczylismy na rowery i pojechalismy krotsza trasa (dluzsza zostaliwilismy na pozniej). Droga prosta, acz i na takiej mozna sie zgubic. Po chwili odnalazlem Marte i na innej sciezce, ale szybki powrot i Pedro prawie ;) nie zauwazyl opoznienia. Dalej pojechalismy
Mt Coot-Tha Forest
-
DST
17.24km
-
Teren
16.00km
-
Czas
01:18
-
VAVG
13.26km/h
-
Sprzęt Specialized Rockhopper Expert
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po wczorajszych stu kilometrach na dzisiaj mięliśmy plan pojechać pod Ipswich pojeździć w okolicach Parku Narodowego Main Range. W międzyczasie udało nam się namówić Adama, on zaproponował Samowi i zmieniliśmy plany, żeby jednak pojechać do White Rock Park. Po chwili dołączył do nas jeszcze sąsiad Carl i w ten sposób pojechaliśmy w 5-tke. Najpierw musieliśmy się zatrzymać w Chapel Hill, żeby Piotrek mógł odebrać kask, który zostawił, któregoś dnia. Po krótkiej rozmowie zdecydowaliśmy wszyscy, że jednak zostajemy tutaj i udaliśmy się do lasu.
Na początek zjazd singlem do Gap Creek Reserve Area skąd postanowiliśmy wdrapać się na górę Mt Coot-Tha. Nie było to takie łatwe więc były momenty, gdy musieliśmy podprowadzać rowery pod górę. Na szczycie napiliśmy sie kawki i po chwili wróciliśmy do lasu. Zjazd był stromy, do tego koniec drogi był ogrodzony więc kto nie wyhamował lądował na siatce, nie wiem kto coś takiego wymyślił, mogli chociaż jakiś znak postawić.
Po tym zjeździe postanowiliśmy zrobić jeszcze jedną rundkę singlem.
Przez góry i lasy
-
DST
103.49km
-
Czas
05:07
-
VAVG
20.23km/h
-
VMAX
59.30km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
560m
-
Sprzęt Specialized Rockhopper Expert
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na niedzielę zaplanowaliśmy sobie z Piotrkiem spokojną wycieczkę do muzeum tramwajów na północy Brisbane. Gdy po 15km dojechaliśmy na miejsce okazało się, że muzeum otwierają za 2 godziny. Usiedliśmy przy stoliku, zjedliśmy po jabłku i otworzyliśmy mapę, żeby popatrzeć, gdzie dalej pojechać. Szybko zauważyliśmy jezioro na północ od Brisbane i w tym kierunku postanowiliśmy się wybrać.
Najpierw pojechaliśmy do Samford Village,
skąd pagórkowatą drogą pojechaliśmy w kierunku Mount Samson (samą górę minęliśmy w znacznej odległości).
W dalszej drodze zrobiliśmy sobie krótki postój na kanapkę i łyk wody.
Dłuższą przerwę zrobiliśmy nad jeziorem Samsonvale, z którego woda płynie w Brisbeńskich kranach.
Postanowiliśmy odwiedzić znajomych mieszkających nad oceanem więc pognaliśmy do Redcliffe, gdzie zatrzymaliśmy sie jeszcze koło wraku statku na miejscowej plaży.
Ze znajomymi umówiliśmy się w Sandgate, czekając na nich wstąpiliśmy na piwko i trafił nam się... Żywiec. Po chwili znajomi już dotarli i przenieśliśmy się do smażalni ryb nad wodą.
Po jedzeniu zaczęło robić się ciemno, do tego zmęczenie więc zdecydowaliśmy się na powrót pociągiem. Po drodze jeszcze telefon od znajomych i wysiedliśmy na South Bank, gdzie akurat w ten weekend odbywał się Festiwal "Urodziny Buddy".
Stamtąd przejechaliśmy ostatnie kilka kilometrów, żeby przekroczyć granicę 100km tego dnia.
Kategoria Australia, 100 plus