viajante prowadzi tutaj blog rowerowy

Viajante

Główny Szlak Kampinoski [trekking]

  • DST 64.79km
  • Czas 13:56
  • VAVG 4.65km/h
  • VMAX 13.15km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 159( 81%)
  • HRavg 95( 48%)
  • Kalorie 3553kcal
  • Podjazdy 314m
  • Aktywność Wędrówka
  • mapa trasy mini
Sobota, 24 sierpnia 2024 | dodano: 25.08.2024

W piątek po pracy spotkałem się z Mackiem na dworcu Warszawa Śródmieście, gotowy na przygodę. Nasz plan? Przejście Głównego Szlaku Kampinoskiego w sobotę, z noclegiem na polu namiotowym. Po podróży pociągiem do Sochaczewa ruszyliśmy na szlak i pokonaliśmy 10 km do Plecewic, gdzie znaleźliśmy idealne miejsce w pobliżu rzeki Bzury, aby powiesić nasze hamaki. Tydzień wcześniej planowałem kupić plandekę, ale zamiast tego kupiłem namiot/moskitierę do mojego hamaka – nie mogłem się doczekać, aby to przetestować! Po szybkiej kolacji poszliśmy spać około 22:00, gotowi na długi dzień.
Sobotni poranek nadszedł szybko i chociaż zegarek wskazywał 5:30 rano, zimno sprawiło, że chcieliśmy zostać zwinięci w ciepłych śpiworach. Noc w hamaku była sukcesem – bez deszczu, bez wiatru i bez ani jednego komara w zasięgu wzroku. Namiot wydawał się spełniać swoje zadanie, ale przy tak idealnej pogodzie jego odporności na deszcz nie zostały sprawdzone.
Pierwszy etap dnia to 4 km do Brochowa, oficjalnego punktu początkowego Głównego Szlaku Kampinoskiego. Po zaopatrzeniu się w niezbędne rzeczy ruszyliśmy dalej. Na 10 km minęliśmy Osadę Puszczańską, ale ruszyliśmy dalej – nie było czasu na wczesne postoje! Po 15 km byliśmy gotowi na przerwę i zatrzymaliśmy się w Famułkach Królewskich przy małym sklepie. Zimny napój i odpoczynek na ławce były dokładnie tym, czego potrzebowaliśmy. Przy palącym słońcu – ponad 30°C – i ciężkich plecakach (mój ważył około 9 kg, plus 3 litry wody i trochę przekąsek), korzystaliśmy z wiatek rozmieszczonych mniej więcej co 5 km.
Najdłuższą przerwę mieliśmy w Górkach, mniej więcej w połowie drogi. Znaleźliśmy miejsce w pobliżu zamkniętego sklepu, zaparzyliśmy kawę i zjedliśmy kanapki. W pewnym momencie podjechał samochód-lodziarnia, a my skorzystaliśmy z okazji, żeby ochłodzić się lodami. Zapytałem o wodę, ale ich nie było. Na szczęście usłyszał to mieszkaniec kupujący lody i uprzejmie zaproponował nam dwie butelki, które kupił wcześniej – ratunek w tym upale!
Roztoka, 44 km, była naszym kolejnym dużym przystankiem. Stamtąd zostało nam około 20 km do mety. Uznaliśmy, że będziemy potrzebować około czterech godzin samego marszu. Mając następne schronisko 10 km dalej, przeszliśmy bez przerwy. Po Karczmisku dotarliśmy do Palmir, a następnie ostatnie 10 km wydawało się myląco krótkie, chociaż nasze nogi przypominały nam, że przeszliśmy już ponad 50 km. Poszliśmy dalej i dotarliśmy do mety w Dziekanowie Leśnym, ulżeni i triumfujący.
Sam szlak był mieszanką leśnych ścieżek i trochę asfaltu, z kilkoma pagórkami – jednak nic trudnego, z całkowitym wzniesieniem 314 metrów. Ogółem zajęło nam to 15 i pół godziny, z czego około 13 godzin to rzeczywisty marsz, ze średnią przyzwoitą prędkością 5,1 km/h. Całkiem niezła przygoda!















Kategoria Inne aktywności


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yluzl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]